Tajlandia - kraina tysiąca smaków. Żywy ogień, sataye z rusztu, won ton na parze, krewetki pod każdą postacią, galangal, kolendra, limonka, orzeszki.....i więcej w nowej restauracji w centrum Łodzi.
Strefa Piotrkowska 217 wciąż się rozwija, i zapełnia ciekawymi lokalami z niezobowiązującą atmosferą, które też dobrze karmią. W miniony piątek dołączył do nich kolejny, tym razem z kuchnią tajską - King Kong, który zajął miejsce dawnej "Oficyny.
Przed oficjalnym otwarciem miałam okazję pojawić się na kameralnej kolacji. We wnętrzu pełnym zieleni i odgłosów prosto z dżungli powitał nas współwłaściciel Andrzej Gonera (który, jest również współwłaścicielem Sushi Kushi) oraz twórczyni całego menu Magda Klimczak, której nazwisko zapewne znacie z bloga dare to cook.
Pierwsze co rzuca się w oczy po wejściu do restauracji to wszechobecna zieleń, bambusy, roślinny sufit, kolorowe fotele, metalowe krzesła, wysokie stoły, drewniane transparentne lampy budujące nieco intymny nastój i piękne barwne grafitti zajmujący pół ściany. . Kingkonga bez wątpienia wyróżnia luz i bardzo swobodna atmosfera. Za wystrój lokalu odpowiedzialni są architekci Tektura Design.
Kolację rozpoczęliśmy od przystawek na pierwszy ogień poszły Sataye czyli szaszłyki pieczone na grillu drzewnym (tak tak mają tam żywy ogień!)podane z sosem z orzeszków ziemnych, w czterech odsłonach ananasowy drobiowy, wołowy marynowany w curry - antykot/rostbef, z krewetką lub wieprzowy trochę w indyjskim stylu karczek korma. Jeżeli lubicie szaszłyki i dobrze doprawiane mięso koniecznie spróbujcie tej pozycji! Następnie na naszym stole pojawiły się Spring rollsy z makaronem ryżowym z wypełnieniem wegańskim czyli z avocado oraz mięsnym - z krewetką smażoną marynowaną w curry z obłędnymi sosami.
Bez wątpienia moją ulubioną przystawką, za którą już tęsknię jest Banh Bao czyli pszenna bułeczka robione na parze z czterema różnymi farszami do wyboru (kolejność nie jest przypadkowa) jednoznacznie podczas kolacji stwierdziłyśmy, że numer jeden należy się kaczce konfitowanej z sosem hoisin, orzeszkami i świętymi ziołami - kaczka obłędna rozpływająca się w ustach z dodatkiem słodkiego sosu na bazie śliwek. Następne miejsce należy do BanhBao z kurczakiem podwójnie smażonym w tempurze i panko z ostrym sosem na bazie pasty gochujang - czyli koreańskiej feremntowanej pasty z chili. trzecią propozycją jest bułeczka z ciasteczkiem rybnym, cytrynowym aioli marynowanymi warzywami, kolendrą i prażonymi orzeszkami oraz oczywiście coś dla wegetarian czyli bakłażan marynowany w paście miso.
Banh Bao to przystawki idealne jednogłośnie stwierdziłyśmy...i czekałyśmy na dania główne, choć w zasadzie byłyśmy już w pełni najedzone... :)
Z dań głównych do wyboru mamy dania przygotowywane na parze, curry oraz dania z woka.
Curry oczywiście w kilku odsłonach delikatne na mleku kokosowym np. z chrupiącym tofu w panko, dla wielbicieli ostrzejszych smaków polecam red curry z wieprzowiną lub wołowiną.
Jeżeli chodzi o dania z woka to nie mogło zabraknąć klasyka czyli kurczaka smażonego z orzeszkami nerkowca podanego z ryżem kokosowo-pandanowym oraz makaronu pad thai również z trzema rożnymi dodatkami do wyboru.
Niestety nie miałam okazji wypróbować zup,a jest ich aż pięć! m.in wegańska z ryzu jaśminowego, pikantno słodki bulion z kaczki, oraz delikatna na bazie mleka kokosowego. Magda Klimczak nie zapomniała również o fanach sałatek, przygotowała dla nich cztery bardzo interesujące propozycję m.in sałatka z mango z pikantnymi krewetkami, w czerwonym curry i świeżymi ziołami. Sałatkę z kurczakiem podawana w liściach sałaty z posypką zprażonego ryżu.
W Łodzi zdecydowanie brakuje takich miejsc, trzymam kciuki za restaurację ! Jeżeli chcecie posmakować trochę Azji i przenieść się z tej deszczowej zimy w nieco cieplejszy rejon świata odwiedźcie koniecznie lokal King-Kong i dajcie znać jak Wam smakowało!
po więcej informacji kliknij w zdjęcie
#kingkongŁódź
ul. Piotrkowska 217
ul. Piotrkowska 217
tel. 42 942 06 00